íà ãîëîâíó ñòîð³íêó íåçàëåæíèé êóëüòóðîëîã³÷íèé ÷àñîïèñ <¯>

   www.ji-magazine.lviv.ua
 

Kazimerz Wóycicki

Społeczeństwo zdezintegrowane jako cel wojny dezinformacyjnej

Wokół definicji „wojny dezinformacyjnej”

Szybkość i intensywność z jaką Internet wkracza w życie polityczne powoduje pojawianie się nowych terminów pojęć mających opisywać całkiem nowe procesy i zjawiska. Terminy te jednak są często słabo doprecyzowane, nawzajem zachodzą na siebie, co w poważnym stopniu utrudnia rozumienie tego co się istotnie wydarza.

Takimi terminami są „wojna hybrydowa”, „wojna 3.0”, wojna informacyjna”, „cyber wojna” „środki aktywne”, „cyberbezpieczeństwo”, „wojna propagandowa”, „cyberwojna”, „wojna psychologiczna”. Są one produktem kultury masowej i znajdują użytek w potocznym języku, zarazem jednak stają nazwami instytucji i organizacji, które w szerokim tego słowa znaczeniu zajmują się problematyką użytku, jaki czyni się z Internetu w życiu politycznym.

Termin „wojna hybrydowa” pojawił się szerzej w okresie aneksji Krymu. Sama aneksja była nie tylko pogwałceniem prawa międzynarodowego, ale była to wojna bez wypowiedzenia wojny, prowadzona z pomocą żołnierzy w nieoznaczonych mundurach (nazwano ich w mediach „zielonymi ludzikami). To właśnie nadało jej hybrydowy charakter. Tym niemniej działania militarne okazywały się często drugorzędna w porównaniu z działaniami propagandowymi, w dużym stopniu wspomaganymi przez Internet. Tu również miało się do czynienia z „hybrydowością” w tym jednak znaczeniu, że istotnym komponentem była „nieoznaczona” i sfałszowana informacja.

Informacja była w tym sensie nieoznaczona, że trudno było określić jej źródło lub też podawano źródło fikcyjne. Celem było wytworzenie w obiegu publicznym nie tylko narracji korzystnej dla agresora, ale w jeszcze większym sparaliżowanie opinii publicznej potencjalnych oponentów. Obserwacje tego typu zjawisk dało początek pojęciu „wojny informacyjnej”. Jej celem jest nie tyle przekazanie jakiejś informacji, co psychologiczne urobienie oponenta, stąd użycie w tym kontekście również bardziej tradycyjnego pojęcia „wojna psychologiczna”.

Natomiast kolejne ataki na infrastruktury informatyczne poszczególnych krajów przyczyniły się do zdefiniowania dziedziny jaką powszechnie nazywa się już dzisiaj cyberbezpieczeństwem. Termin ten kieruje uwagę przede wszystkim na kwestie zabezpieczeń zagrożenia przez możliwość włamań (karierę robi słowo hacker) lub paraliżu elektronicznej kontroli np. infrastruktury energetycznej. Na kwestie te zaczęto kłaść coraz większy nacisk.

Terminem „cyberbezpieczeństwo” obejmuje się często kwestie, które nazywane są już „wojną informacyjną”, a z kolei terminy „wojna propagandowa” i „wojna informacyjna” w wielu opracowaniach a zwłaszcza w massmediach traktowane są niemal zamiennie. W ten sposób termin „cyberbezpieczeństwo” lub „cyberwojna” staje się często terminem nadrzędnym, co przyczynia się do pomijania istoty zjawiska, jakim jest „wojna informacyjna”.

To co zaczęto definiować jako „wojną informacyjną” związane jest z użyciem skomplikowanej technologii, to jednak nie ona jest najistotniejsza. Upraszczając można powiedzieć, że ”wojna informacyjna” bliższa jest temu co nazywa się „propagandą” (wojnie propagandowej) niż temu co nazywa się informatyką. Zwraca się jednak uwagę, że to co jest celem wojny informacyjnej różni się od tego, co tradycyjnie było celem  propagandy. Owa tradycyjna propaganda miała odniesienie w określonej ideologii i była otwarcie głoszona. W centrum zjawiska, jakie nazywa się wojną informacyjną, jest zaś celowo fałszywa (zmyślona) informacja („fake news) i jej celem nie jest przekonanie kogoś do jakiegoś poglądu, lecz zdezorientowanie. Nie polega ona na jednoznacznym ukierunkowaniu informacji, lecz często „wklejanie” w obieg publicznych sprzecznych informacji . [1]Stąd wydaje się uzasadnione mówienie nie tyle o wojnie informacyjnej co o „wojnie dezinformacyjnej”.

Właściwe użycie pojęć jest nie tylko kwestią akademicką, ale jak najbardziej pomaga w praktycznych działaniach.

Termin „wojna hybrydowa” wydaje się najwłaściwsze wtedy, gdy dochodzi do bezpośredniego użycia siły militarnej. Termin „cyberbezpieczeństwo” wydaje się być najlepiej zastosowanym, gdy chodzi o kwestie technologiczne. Zdanie sobie sprawę z względnej odrębności kwestii „wojny dezinformacyjnej” wydaje się istotne dla odpowiednich rekomendacji i planowania odpowiednich działań.

Problem polega na tym, że wojna informacyjna jest asymetryczna. Państwa demokratyczne cechuje jawność działań i związana z tym konieczność przestrzegania określonych reguł. Wojna informacyjna prowadzona niejawnie i związana jest z łamaniem elementarnych zasad. Dlatego właściwe jest użycie terminu wojna dezinformacyjna, bowiem prowadzić ją może jedynie jedna strona, dla której możliwe jest i jest zdecydowana na łamanie podstawowych zasad współżycia międzynarodowego.

Otwarte i demokratyczne społeczeństwa, które takie zasady uznają i chcą je podtrzymać, nie mogą posługiwać się dezinformacją. Sytuacja jest więc z gruntu asymetryczna. Dlatego nazwa wojna propagandowa (czy informacyjna) jest myląca, bowiem wojnę, w której bronią jest dezinformacja na szeroką skalę może prowadzić tylko jedna strona, gdy tymczasem atakowany wynaleźć musi inne, skuteczne środki przeciwdziałania.

Wojna dezinformacyjna prowadzona w takiej formie jak dzisiaj i na taką skalę możliwa jest dzięki upowszechnieniu się Internetu (odzwierciedleniem tego jest m.in. termin „wojna 3.0”), stanowiącego czynnik przełomu cywilizacyjnego z jakim mamy do czynienia. To sugeruje radykalną nowość tego, co się dzieje na naszych oczach. Należy jednak koniecznie zwrócić uwagę, że „wojna dezinformacyjna” jest tylko jedną z metod prowadzenia wojny w całej ogólności. Dla zrozumienia działań Kremla konieczne jest więc zarówno zobaczenie specyfiki i innowacyjności działań prowadzonej metodami wojny dezinformacyjnej (oczywiście prowadzą też ją i inne kraje o autorytarnym systemie rządzenia), ale zobaczyć też kontynuację dawniejszych metod związanych z działalnością agenturalną różnego typu (szpiegostwa i agentury wpływu) jak również wszelkich środków jakie nazywa się w moskiewskiej literaturze „środkami aktywnymi” [2]. Tylko uwzględnienie tych wszystkich czynników, w połączeniu z wiedzą o przemianach moskiewskiej polityki, dać może pełniejszy obraz. Tym mniej wydzielenie dziedziny jaką jest „wojna dezinformacyjna” i powiązania jej z badaniami nad psychosocjologią bardziej niż zagadnieniami technologicznymi jest konieczne dla bardziej szczegółowej analizy mogącej być przesłanką do skutecznych rekomendacji.[3]

 

Socjologia wojny dezinformacyjnej

Wojna dezinformacyjna i populizm

Populizm to nie tylko demagogiczne obietnice polityków, dotyczące poprawy bytu materialnego. Taki populizm wypada nazwać „ekonomicznym”. Populizm związany jest także z podpowiadaniem i przyjmowaniem uproszczonych i prostackich rozwiązań skomplikowanych problemów społecznych, gospodarczych i politycznych. Można go nazwać populizmem opinii. Dobrego przykładu dostarcza George Bannon, który opowiada się za wojną z Chinami, co jego zdaniem jest rozwiązaniem dla trudności, jakie przeżywa Ameryka w stosunkach gospodarczych z tym krajem.

Naturalną skłonność do populizmu mają ugrupowania skrajne i ekstremistyczne, czego przyczyną jest m.in. chęć zwrócenia na siebie uwagi. Każdy populizm bardzo przypomina reklamy typu „cudowna recepta – stracisz 20 kg w ciągu miesiąca”, albo „nauka języka – w dwa tygodnie”. Takie uproszczone recepty na uzyskanie czegoś w życiu lub pozbyciu się jakiś problemów to podstawowa cecha populizmów.

Rozróżnienie populizmu ekonomicznego i populizmu opinii pozwala jednak na istotną obserwację. Populizm uważa się często za demagogiczną obietnicę złożoną przez sprytnych i cynicznych politykom ogłupiałym i prymitywnym masom. Badania opinii publicznej wykazują, że na populistyczne ekonomiczne obietnice łatwiej reagują osoby z gorszym wykształceniem i w gorszej sytuacji ekonomicznej. Populizm wydaje się złożoną grą między tymi, którzy mają lepiej i tymi, którzy mają gorzej. Populizm w nieuchronny dzieli społeczeństwo na elity i „wykorzystywaną” przez te elity większość (lud, my-społeczeństwo, naród itd.). Wywoływania takiego konfliktu może być bardziej lub mniej planowane, ale pojawienie się takiego konfliktu rysuje się jako niemal nieuchronny produkt populizmu. Populizmy stanowi o niemal odwiecznym dylemacie filozofii politycznej. Z jednej strony jest dążenia, by w procesie politycznym brała udział jak największa część społeczeństwa. Z drugiej strony jest obawa, że masą ludzką można łatwo manipulować i większość skłonna jest impulsywnych i nieprzemyślanych decyzji. Jest to przedmiotem refleksji zarówno w myśli europejskiej od czasów Sokratesa, Platona i Arystotelesa jak i myśli chińskiej w taoizmie i konfucjanizmie.

Populizm ekonomiczny [populizm obietnicy] należy jednak odróżnić od populizmu opinii. Analiza tego typu populizmu przypisuje wszystkim członkom danego społeczeństwa potrzebę rozumienia otaczającego ich świata w szczególności świata społecznego. Dotyczy to chęci uczestnictwa w życiu politycznym a także chęci udziału we władzy (jako sposobem panowania nad własnym losem). Brak „opanowania” przestrzeni społecznej skutkować może biernością i apolitycznością, na którą skarżą się zwolennicy otwartego społeczeństwa. Należy jednak zastanowić się na ile bierność i apolityczność jest jedynie pozorna, skoro właśnie populiści zdolni są do rozniecenia społecznej mobilizacji. Stwierdzenie, że czynią to z pomocą demagogicznej obietnicy, wydaje się jaskrawie niewystarczające, nawet jeśli rozdawanie „prezentów” jest dostatecznym wyjaśnieniem poparcia wyborczego dla jakiejś populistycznej partii. [4] Czynią to raczej z pomocą populistycznej podpowiedzi – objaśniają świat w uproszczony ale czytelny i łatwy do zrozumienia sposób. Odwołują się przy tym do swoistego uniwersalizmu, co dodatkowo stwarzać ma wrażenie, że uczestniczyć się w szerszej wspólnocie (nawet jeśli ogranicza się ona do jednego narodu).

Nowym tłem populizmu, zjawiska powszechnie występującego w przeszłości, są dzisiaj szalenie intensywne przemiany cywilizacyjne. Z jednej strony cywilizacja współczesna wytwarza anonimowość (związaną m.in. z rozpadem tradycyjnej obyczajowości oraz rozpadem historycznie ukształtowanych małych wspólnot). Prowokuje to pragnienie tożsamości, a te budowane są przez powiązania społeczne.

Z drugiej zaś strony rewolucja Internetu (chodzi w przeważającej mierze o tzw. media społecznościowe) umożliwia komunikację z innymi na nie spotykaną dotychczas skalę. Umożliwia to aktywny udział w pozalokalnym życiu społecznym i politycznym bez porównania większej części społeczeństwa niż było to dotychczas możliwe.

Ten zintensyfikowany i poszerzony udział jednostek w komunikacji powszechnej wiąże się zarówno z większym dostępem do informacji jak i – co szczególnie istotne – ma charakter interakcyjny. Każdy uczestnik sieci może np.: uczynić ze swojej strony FB rodzaj gazety poprzez zwykłą funkcję udostępniania, a także stać się komentatorem nie tylko wydarzeń politycznych, ale także wiadomości z szerokiego zakresu zagadnień (np.: skuteczności szczepień, mimo że nie jest lekarzem).

 

Atak na legitymizację demokracji zachodniego typu

Społeczeństwa demokratyczne zachodniego typu zorganizowane są wokół pluralistycznego i symbolicznego centrum (schemat nr 1), w którym reprezentowane są poszczególne segmenty (warstwy) społeczeństwa, co umożliwia dialog społeczny i negocjacje ich interesów. Centrum to posiada legitymizację związaną jest z szerokim rozumieniem takich zasad jak trójpodział władz, regulacyjny charakter konstytucji, odpowiednio wysoki stopień zaufania społecznego czy instytucjonalizacja nieskrępowanego dialogu i aktywności obywatelskiej opartej o wolność słowa i ekspresji.

Legitymizacja ta, uznawana przez większość społeczeństwa, nie jest jednak równie intensywna w całym społeczeństwie i istnieją w nim kręgi, w których traktowana jest ona z mniejszą lub większa obojętnością lub negowana na różnego typu marginesach społecznych i politycznych.

Należy też zauważyć, że owa legitymizacja zakłada powszechną zdolność racjonalnego wyboru (czego szczególnym wypadkiem jest zasada racjonalnego wyboru w teoriach gospodarki rynkowej).

Prowadzenie wojny dezinformacyjnej zakłada, że taką konstrukcję legitymizacji można w zasadniczy sposób naruszyć z zewnątrz i w ten sposób doprowadzić do „dezintegracji” [5]społeczeństwa typu zachodniego.

Założeniem socjologii wojny dezinformacyjnej jest, że społeczeństwo może być pozbawione centrum, że wzmóc można irracjonalizm, że można stworzyć warunki, w których dialog i negocjacje miedzy poszczególnymi segmentami społeczeństwa są utrudnione, że można wtrącić społeczeństwo w stan, w którym życie społeczne przybiera chaotyczne formy umożliwiające użycie przemocy.

Prowadzić ma do tego zakwestionowanie wiarygodności elit, wspieranie irracjonalizmu racjonalnego wyboru i dążenie do obniżenia stopnia zaufania społecznego, dezorganizowanie debat publicznych. [6]

 

Zakwestionowanie wiarygodności elit

Istotną metodą ataku na legitymizm demokracji jest przeciwstawianie elit reszcie społeczeństwa. Termin „elita” jest w socjologii terminem mało wyrazistym i nieostrym. W oczywisty sposób każda wspólnota polityczna wytwarza hierarchię władzy, co pozwala na mówienie o zjawisku elity. Zagadnienie to dyskutowane jest w filozofii polityki niemal od samego jej początku i towarzyszy wszelkiej refleksji nad naturą władzy i społeczeństwa.

W działaniach WD termin elita zostaje zmitologizowany. „Oni-elity” przeciwstawianie jest „my-zwykli ludzie”. Elity mają być skorumpowane, oderwane od społeczeństwa, niezdolne do rozumienia potrzeb i problemów większości a także skłócone i zajęte sobą, niezdolne w istocie do rządzenia. Elity podtrzymują „system”, który trzeba zmienić. Taka krytyka elit odwołuje się do potocznego resentymentu, rozpowszechnionej społecznej zawiści, pobudzanie społecznej frustracji.[7]

Należy też zwrócić uwagę, że takie dezawuowanie elit nie łączy się z żadną alternatywną wizją ustroju społecznego, choć widoczny jest tu ślad dawnej marksistowsko-bolszewickiej ataków na „burżuazję”, władzę międzynarodowego kapitału, „kapitalistów” itd. Dawna propaganda komunistyczna mówiła o konieczności zastąpienia krzywdzącej masy systemu władzy, ustrojem komunistycznym. Wojna dezinformacyjna prowadzona przez Moskwę nie stawia sobie takiego celu, ponieważ nie dysponuje żadną wizją ustrojową mogącą mieć pretensje do uniwersalizmu i mającą silne zaplecze intelektualne. Celem jest jedynie dezintegracja społeczeństw zachodnich mająca utorować drogę neoimperialnej polityce Moskwy, choć jako pożądaną przez Moskwę alternatywą może być wpływanie na kształtowanie się elity złożonych z uległych Moskwie polityków lub najzwyczajniej będącymi jej agentami.[8]

 

Obniżenie stopnia zaufania społecznego i animowanie irracjonalizmu

Demokracja zachodniego typu wspiera się nie tylko na swoich instytucjach ale także na stosunkowo wysokim poziomie zaufania społecznego. Między innymi dzięki temu konflikty społeczne rozwiązywane być mogą w drodze negocjacji, a dialog zastępuje użycie przemocy lub jednostronnego narzucania własnej woli. Dzięki temu tworzona jest też społeczna przestrzeń dająca jednostkom swobodę działania i poczucie wolności. Obniżenie poczucia zaufania prowadzi do brutalizacji nie tylko w wymiarze politycznym ale i w codziennym życiu jednostek.

Zakwestionowanie wiarygodności massmediów np. poprzez szerzenie przekonania, że nieustannie media coś ukrywają narusza w istotny sposób nie tylko zaufanie do mediów, ale także ogólnospołeczne zaufanie. Dobrym przykładem są działania jakie nastąpiły po wypadku sylwestra 2015 roku w Kolonii, których obrazem były akty molestowania kobiet przez uchodźców. W jakim stopniu była to zorganizowania prowokacja pozostaje do dzisiaj pytaniem otwartym. Wydaje się jednak, że nie mniej istotny od samego wydarzenia, było szerzenie przekonania, że media niemieckie świadomie ukrywają o nim prawdę. Zaufanie do głównych mediów informacyjnych, oparte zarazem o krytyczny do nich stosunek i świadomość ich pluralizmu, stanowi jeden z głównych kolumn, na których wspiera się otwarte społeczeństwo demokratyczne. Choć panuje powszechne przekonanie, że massmedia nie mogą być w pełni obiektywne, ich wiarygodność opiera się na przekonaniu, że dopuszczają się one świadomego kłamstwa. [9]

Poprawność polityczna prezentowana jest jako rodzaj cenzury. Niepoprawność polityczna, czyli zezwolenie ma głoszenie każdej bredni, prezentowanie jako wyraz uzasadnionego buntu.

Wojna dezinformacyjna prowadzona jest przy założeniu, że zarówno zbiorowość jak i jednostki podatne są na daleko idący irracjonalizm, który można pobudzić i którym można manipulować.

Irracjonalizm dobrze komponuje się z kłamstwem, teoriami spiskowymi czy ogólniej z pozbawionymi jakichkolwiek solidnych podstaw narracjami dotyczącymi życia społecznego czy politycznego. Internet pozwala na prezentację wszelkiego typu fantazji, które na koniec okazują jednak politycznie ukierunkowane. [10]

 

Chaotyzacja debaty publicznej i potoczny światopogląd resentymentu

Działania WD starają się o wpływ na radykalizacji publicznych debat i ich emocjonalizacje. Celem jest wzmocnienie wszelkiego typu antagonizmów, co jest są zaprzeczeniem i łamaniem reguł debaty publicznej, której celem perswazja i przekonywanie oraz dążenie do uzgodnień i kompromisu. Użyteczny dla działań WD mogą być zarówno skłonności autorytarne, tradycjonalizm, radykalizm lewicowy czy silniejsze niezadowolenie społeczne w jakiekolwiek dziedzinie.

Wydaje się jednak, że socjotechnika działań WD wspiera się manipulowaniem najbardziej potocznymi opiniami takimi jak „wszyscy politycy są skorumpowani”, „media kłamią” „rządzący oderwani są od społeczeństwa”. Są to wszystko opinie trywialne i obiegowe, które pojawiają w sieciach społecznościowych niezależnie od jakichkolwiek działań „wd”. Masowa interaktywna partycypacja, jaką dopuszcza przestrzeń komunikacyjna tworzona przez Internet, dopuszcza takie opinie i czyni je osądem rzeczywistości postrzeganym jako większościowy. Działania WD starają się jedynie o wzmocnienie tej tendencji i ukierunkowanie ich politycznie.

Stąd kierunki działań WD wydawać się mogą wewnętrznie sprzeczne, to jednak taki sposób działania wcale nie jest dysfunkcjonalny wobec stawianych sobie celów. Można np. wzniecać histeryczne nastroje antyrosyjskie po to, aby następnie zwalczać rusofobię. W ten sposób czyni się wszelką krytykę działań Kremla czymś podejrzanym lub naiwnym.

 

Środki aktywne i agentura wpływu

Opisu „wd” nie można ograniczać do analizy działań w samym tylko Internecie i sieciach społecznościowy. Wojna dezinformacyjna jest możliwa w formie, z jaką mamy z nią do czynienia, jedynie dzięki Internetowi, dającemu dostęp do niemal całego społeczeństwa bez ponoszenia nadmiernie wysokich kosztów. Nie oznacza to jednak, że wojnie dezinformacyjnej nie towarzyszą inne działania, na ogół znane i stosowane już wcześniej, takie jak pozyskiwanie agentura wpływu, przekupstwo, szantaż, zorganizowana prowokacja czy szpiegostwo.

W rosyjskiej literaturze przedmiotu, będącej często podręcznikami czy też instruktarzem WD, obecne jest pojęcie środków aktywnych. Oznacza to koncentrację wszystkich dostępnych narzędzi do realizacji jakiegoś celu. [11] [12]

Przykładem tego może być silne wsparcie jakie Moskwa udziela AfD z pomocą szalenie zróżnicowanych środków, wzniecanie histerii antyuchodzczej w niektórych krajach, czy też napędzenie konfliktów między poszczególnymi krajami (np.: między Polską i Ukrainą, czy w ostatnim okresie między Polską a Niemcami).

 

Asymetryczność wojny dezinformacyjnej

Wojna dezinformacyjną prowadzoną jest przeciw Zachodowi i państwom o ustroju demokratycznym. Jest ona pod wieloma względami asymetryczna. Jednym z przejawów tej asymetrii jest fakt, że państwo jakie taką wojnę prowadzi ma charakter wysoce scentralizowany i dąży do tego by maksymalnie uspójnić swoją legitymizację. Celem jest dezintegracja legitymizacji oponenta (wroga). Metody „WD”, polegające w dużym stopniu na kłamstwie i prowokacji, nie mogły by być podejmowane w takiej skali przez państwo demokratyczne zachodniego typu z powodu stopnia społecznej kontroli władzy i względną przejrzystość jej działań.

Prowadzenie wojny dezinformacyjnej na szeroką skalę przez agendy demokratycznego rządu uznane być musiało za złamanie podstawowych zasad państwa. Rządy dyktatorskie nie mają żadnych ograniczeń związanej z polityką wewnętrzną w prowadzeniu wojny dezinformacyjnej. [13][14]

 

Wojna dezinformacyjna, hybrydowa i stan wojny

Szczegółowa analiza wojny dezinformacyjnej musi uwzględnić jej specyfikę w porównaniu działaniami tradycyjnej propagandy itd. Tym mniej trzeba sobie zdawać sprawę, że wojna dezinformacyjna jest jedną z form wojny hybrydowej. Jest prowadzeniem wojny bez jej wypowiadania. Inną formą wojny hybrydowej jest użycie nieoznakowanych żołnierzy, co jest bliższe tradycyjnemu sposobowi prowadzenia wojny. Przynależność żołnierzy łatwiej jest też zidentyfikować. Wojna dezinformacyjna posługuje się w dużym stopniu nieoznakowaną dezinformacją, której źródło i autorstwo jest nader trudne do identyfikacji.

Wojna dezinformacyjna staje się w ten sposób istotnym czynnikiem polityki międzynarodowej, stając się narzędziem tylko jednej strony. Państwo, które prowadzi wojnę dezinformacyjną przeciw innemu państwu winno być określone jako państwo wrogie. Określenie takie czy też dalej idące uznanie jednak stanu wojny przez stronę atakowaną musiałoby mieć poważne konsekwencje międzynarodowe. Te uwarunkowania powodują, że wojna dezinformacyjna prowadzona przez może być prowadzona bez dostatecznie wyrazistej reakcji strony atakowanej. Brak też jest międzynarodowych konwencji i regulacji prawnych, jakie dotyczą prowadzenia wojny tradycyjnej, gdzie stan wojny jest sytuacją jawną.

Rekomendacje

1.    Stworzenie listy złych praktyk medialnych, które pozwałaby w pewnym przybliżeniu demaskować publicznie działania wojny dezinformacyjnej.

2.    Wykluczanie z obiegu mediów prowadzących działania wojny dezinformacyjnej takich jak Russia Today czy Sputnik lub mediów innych krajów, które działania takie by prowadziły.

3.    Współpraca międzynarodowa w ramach Unii Europejskiej i tworzenie wspólnych zasad polityki medialnej. W szczególności obowiązki mogła by wziąć na siebie Rada Europy.

4.    Tworzenie prawodawstwa, które pozwalałoby na kontrolę manipulacji w sieciach społecznościowych.

5.    Można by też rozważać wprowadzenie do prawa międzynarodowego terminu „wojna informacyjna” co pozwalałoby na stwierdzenia wysokiego stanu napięcia międzynarodowego bez deklarowania otwartej wojny.

6.    Koniecznym środkiem przeciwdziałaniu wojnie dezinformacyjnej jest też szeroka edukacja szkolna i obywatelska. W szczególny sposób dotyczy to edukacji szkolnej. Ponieważ nie ma żadnego skutecznego sposobu kontroli nad informacją/dezinformacją jaka docierać może do młodzieży, konieczne jest nauczanie z jakimi niebezpieczeństwami jest to związane.

 

[1] Dobrze opisuje to raport OSW na konkretnym przykładzie: Rosja od początku traktowała przygotowania do ćwiczeń Zapad-2017 jako element z jednej strony zastraszenia opinii publicznej w krajach bezpośrednio graniczących z Białorusią i Rosją, poprzez informacje przekazywane głównie za pomocą mediów białoruskich lub ukraińskich. Z drugiej zaś – stopniowo dezawuując informacje o skali i charakterze zagrożenia militarnego (przekazywane głównie za pomocą mediów białoruskich lub ukraińskich) – pogłębienia podziałów pomiędzy „nowymi” i „starymi” członkami Unii Europejskiej na fali rzekomej antyrosyjskiej histerii tych pierwszych https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2017-09-04/cwiczenia-zapad-2017-wojna-na-razie-informacyjna

[2] https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/punkt-widzenia/2017-05-30/srodki-aktywne-rosyjski-towar-eksportowy

[3] https://www.rand.org/pubs/testimonies/CT468.html

[4] Istnieje też zabieg, jakim jest kreowanie wroga. Poczucie bezpieczeństwa jest bardzo istotną ludzką potrzebą. Budzenie zagrożenia może być istotnym narzędziem populizmu. Należy jednak zwrócić uwagę, że polityka zagrożenia jest albo samosprawdzającą zapowiedzią (np. populiści prowokują wojnę) albo też ma ograniczone skutki, bowiem poczucie zagrożenia trudno jest dłużej utrzymać, jeśli nie jest ono realne. Kwestia wykorzystania lęku i zagrożeń przez populistów jest tutaj pominięta z uwagi na konieczność odpowiedniej skrótowości.

[5] Pojęcie „dezintegracji” jest szeroko używane w rosyjskiej literaturze poświęconej wojnie dezinformacyjnej, jako jeden z zasadniczych jej celów.

[6] http://www.spiegel.de/politik/ausland/russland-troll-unser-ziel-war-unruhen-in-den-usa-zu-provozieren-a-1173002.html

[7] Wątki takie może np.: prześledzić w rosyjskim wsparciu dla kampanii wyborczej Donalda Trumpa, który sam posługiwał się takimi argumentami.

[8] Pozyskiwanie sobie wysoko postawionych polityków wysokimi apanażami jest technologią polityczną stosowaną przez Moskwę. Przykładem jest b.kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. Innym sposobem może być zapowiedz wsparcia w wyborach, czego przykładem jest Marie Le Pen.

[9] Społeczeństwa zachodnie miały się rzekomo sprzeniewierzyć tradycyjnym wartościom co dowodzić mają fakenews mówiące o rzekomym uniewinnianiu przez sądy uchodźców gwałcących kobiety Patrz: http://us11.campaign-archive2.com/?u=cd23226ada1699a77000eb60b&id=df2d65b2d6

[10] Dobrego przykładu dostarczają strony zajmujące się tzw. „Wielką Lechią”. Ma być rzekomo prapolsko- słowiańskie starożytne mocarstwo, o którym nic nie wiemy ponieważ wszelkie wiadomości o nim świadomie skrywają archiwa Watykanu. Tygrysem a Eufratem mniej więcej w tym samym czasie kwitły dwie cywilizacje. Główny nurt nauki nie wiąże ich i wręcz pomija pierwszą – całą swoją machinę koncentrując na mezopotamskiej. Tymczasem lechicka mogła być w wielu dziedzinach bardziej zaawansowaną. Ponad 11 lat temu polski archeolog przedstawił logiczną koncepcję, wskazującą na wymianę idei między tymi kulturami i to raczej w kierunku z Północy na Południe, a nie odwrotnie.” https://bialczynski.pl/tag/wielka-lechia/ Okazuje się też, że pamięć o wielkiej Lechii w szczególnie zaciekły sposób zwalczały Prusy i Fryderyk Wielki, Deklaracja Warszawska to stanowczy i przejmujący dokument w sprawie szczepień (tzn ich szkodliwości), a kobieta słowiańska spełnia się w intymnym związku z Matką Ziemią. Ten komiczny do pewnego stopnia irracjonalizm ma swój racjonalny cel. Poszukując hasła „słowiańszczyzna” w google.plodnajduje się na czołówce listy hasła związane z „Wielką Lechią”, a „wielka Lechia” (jako rzekoma prapolska) jak się wydaje, jest zabiegiem, który wspierać ma panslawizm wiążący się w rosyjskim internecie z ruchem neopogańskim.

[11] https://mobile.nytimes.com/2017/04/24/world/europe/macron-russian-hacking.html?_r=2&referer=https://t.co/jHyE6aa07n?amp=1

[12] https://www.rand.org/pubs/testimonies/CT468.html

[13] http://www.spiegel.de/panorama/justiz/sergej-w-wer-ist-der-mutmassliche-bvb-attentaeter-a-1144406-amp.html

[14] http://m.bild.de/politik/ausland/wladimir-putin/putin-eu-papier-49851016.bildMobile.html

Wybrana bibliografia

  • Áàáóðèí Ñ.Í., Íåáðåí÷èí Ñ.Ì., Êðèçèñ: Ðîññèÿ ñïàñåò ìèð?, Ìîñêâà 2009.
  • Ïàðøåâ À., Ïî÷åìó Ðîññèÿ íå Àìåðèêà. Êíèãà äëÿ òåõ, êòî îñòàåòñÿ çäåñü, Ìîñêâà 2010.
  • Áóðîâñêèé À., ßêóöóíè Ñ., Çàâòðà áóäåò âîéíà!, Ìîñêâà 2010.
  • Êàëèòèí Ï., Ðîññèÿ – íå äëÿ «íîðìàëüíûõ», Ìîñêâà 2008.
  • Êàëàøíèêîâ Ì., Áóäóùåå ÷åëîâå÷ñòâî, Ìîñêâà 2008.
  • Äåëÿãèí Ì., Âûæåâåò ëè Ðîññèÿ â íåðóññêîé ñìóòå?, Ìîñêâà 2010.
  • Øåâÿêèí À., ÊÃÁ ïðîòèâ ÑÑÑÐ. 17 ìãíîâåíèé èçìåíû, Ìîñêâà 2017.
  • Óòêèí À., ÑÑÑÐ â îññàäå, Ìîñêâà 2010.
  • Ðîññèÿ â ãëîáàëüíîé ïîëèòèêå. Íîâûå ïðàâèëà èãðû áåç ïðàâèë, ðåä. Ëóêüÿíîâ Ô., Ìîñêâà 2015.
  • Äåëÿãèí Ì., Ðîññèÿ ïåðåä ëèöîì èñòîðèè. Êîíåö ýïîõè íàöèîíàëüíîãî ïðåäàòåëüñòâà?, Ìîñêâà 2015.
  • Õîëîäíàÿ âîéíà 2.0. Ñòðàòåãèÿ ðóññêîé ïîáåäû, ñîñò. Â. Âèííêîâ, Ìîñêâà 2015.
  • Ðóùåíêî ²., Ðîñ³éñüêî-óêðà¿íñüêà ã³áðèäíà â³éíà: ïîãëÿä ñîö³îëîãà, Õàðê³â 2015.
  • Ìàãäà ª., Ã³áðèäíà àãðåñ³ÿ Ðîñ³¿: óðîêè äëÿ ªâðîïè, Êè¿â 2017.
  • Ìàãäà ª., Ã³áðèäíà â³éíà: âèæèòè ³ ïåðåìîãòè, Õàðê³â 2015.

19 05 2018

https://kazwoy.wordpress.com/2018/05/19/spoleczenstwo-zdezintegrowane-jako-cel-wojny-dezinformacyjnej/